Ładowanie...

„Teatr Brama w spektaklu „Ghost Dance” właśnie tańcem i śpiewem próbuje wykrzyczeć to co boli młodych i wrażliwych ludzi. Bez pardonu głosem buntu wylicza cynizm, hipokryzję, bezpodstawne aneksje, religijne indoktrynacje, duchowy i kulturowy kryzys świata. Jest to głos wielu języków – aktorzy pochodzą z Polski, USA, Wenezueli, Ukrainy, Niemiec. Niektórzy z nich byli naocznymi świadkami krytycznych przemian w swoich krajach, traumatycznych zdarzeń, osobistych tragedii. Dlatego ten głos jest tak przekonywujący i znaczący – bo prawdziwy. Miałem wrażenie, że aktorzy „nie grają”, tylko wprowadzają się w szamański stan, w którym stoją bez skóry i masek – z prawdziwymi emocjami na wierzchu. To kosztowny emocjonalnie spektakl dla aktorów i dla widzów – uprzedzam. Od pierwszej sceny widzimy prawdziwe łzy, których wymuszanie bynajmniej nie jest wyuczone. Będzie też śmiech, rechot przez łzy a finalnie plucie przez zaciśnięte zęby, przez które cedzone są niewygodne tematy. A tych w spektaklu jest dużo, scen które stają w gardle, policzkują naszą bezrefleksyjną postawę, biczują obojętność. To manifest młodych, którzy wcielają się w duchy szamanów, hippisów i pokazują wielkiego 'faka’ światu w obecnej postaci. Wołają, szeptają, krzyczą o pokój, dźwiękiem wprowadzają w wibracje naszą wrażliwość, muzyką gładzą skołatane zmarszczki na czole.”